💫 Ciepła, refleksyjna opowieść o smutku i przyjaźni.
🌿 Mały Żyjątek czuje się bardzo smutny i samotny. Kiedy jednak spotyka Leśną Duszkę, dowiaduje się, że smutek można podzielić… Czy to naprawdę działa?
📚 Dla dzieci 5+
⏳ Czas czytania: ok. 3 minuty
🌙 Idealna na krótką chwilę wyciszenia przed snem!
⚙️ Możesz przełączyć tryb czytania na czarne tło z białymi literami! Wystarczy kliknąć niebieskie kółeczko z ludzikiem i wybrać opcję „Wysoki kontrast”. 🌑📖
© Piotr P. Walczak
Księżyc wisiał w koronie smukłej sosny, która rosła na skraju wielkiego lasu. Las urywał się nagle – stromo opadającą skarpą. Skarpa była ogromna, a u jej stóp ciągnęła się nieogarniona wzrokiem piaszczysta równina, na której rosły kępki żółtawych traw.
Nie ogarniał jej w każdym razie Żyjątek, który siedział na skarpie cały wieczór i miał bardzo smutną minę. Wokół niego połyskiwały zielonkawo-szkliste odłamki kryształów.
Żyjątek wziął jedno szkiełko do ręki i spojrzał przez nie na księżyc. Ten wnet zrobił się zielony, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. I wtedy Żyjątek głośno się rozpłakał.
– Dlaczego płaczesz? – usłyszał za sobą cichy głos.
Żyjątek przestraszył się i zaraz zawstydził, bo zobaczył, że obok stoi Leśna Duszka. Miała na sobie błękitną sukienkę utkaną z porannej mgły i kryształową pelerynkę z rosy. Wyglądała bardzo ładnie, ale Żyjątek nie dostrzegał teraz tego piękna. Był przecież smutny, a kiedy jest się smutnym, czyjeś piękno schodzi na dalszy plan. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że staje się ono zupełnie nieważne.
– Idź sobie – powiedział, ocierając łzy. – Chcę być sam.
Leśna Duszka nie posłuchała. Usiadła naprzeciw niego, lekko dzwoniąc pelerynką. Popatrzyła na księżyc, a potem na rozmazaną łzami twarz Żyjątka.
– Ja też byłam kiedyś smutna – powiedziała, jakby w przestrzeń. – Też chciałam być sama. Ale wtedy przyszedł ktoś, kto usiadł obok mnie i powiedział, że każdy smutek kiedyś sobie pójdzie.
– I co? – spytał Żyjątek z nutką ciekawości w głosie. – Poszedł?
– Tak. Było dokładnie tak, jak powiedział – potwierdziła Leśna Duszka. – Smutek odszedł. Nie od razu, ale w końcu zniknął.
Siedzieli dłuższą chwilę w milczeniu. Leśna Duszka machała nogami, a Żyjątek, nieświadomie, też zaczął machać swoimi.
– To… – zaczął Żyjątek nieśmiało. – Co trzeba zrobić, żeby to zadziałało i w moim przypadku?
– Najważniejsze, żeby się z kimś tym smutkiem podzielić – odparła pewnym głosem Leśna Duszka. – Kiedy podzielimy smutek na pół, to będzie już tylko pół smutku, a nie cały smutek.
– Czy to takie proste!? – wykrzyknął Żyjątek, omal nie spadając ze skarpy. – I to zadziała? Naprawdę?!
– W moim przypadku zadziałało, więc sądzę, że powinno zadziałać także w twoim.
– Dobrze więc, dobrze… – powiedział, wiercąc się niespokojnie. – Czy… czy mogę podzielić się z tobą moim smutkiem? – zapytał, spoglądając prosząco na Leśną Duszkę.
– Zamieniam się cała w słuch – odparła leśna dziewczynka.
– Więc, hmmm, od czego by tu zacząć, widzisz, ja… – zaczął nieśmiało swą opowieść Żyjątek.
Leśna Duszka słuchała go bardzo uważnie i przytakiwała głową ze zrozumieniem, a on, widząc to, mówił coraz śmielej o przyczynie swego smutku.
I kiedy powiedział już wszystko, co chciał powiedzieć, Żyjątek poczuł, że jego smutek rozpada się na pół. Że jedna połowa smutku oddala się, odchodzi w głąb lasu i znika w nim na zawsze.
K O N I E C

Mam nadzieję, że bajka przypadła Ci do gustu! Jeśli masz ochotę, możesz postawić mi kawę – to pomoże mi tworzyć więcej bajek. Dziękuję!
Pozdrawiam, Piotr Walczak
Dodaj komentarz